Featured

Powódź w Nysie - wypowiedź burmistrz Nysy

Ostatnia powódź, która nawiedziła nasze miasto i sołectwa zniszczyła wiele domów, mieszkań, firm i instytucji. Czy można było jej zaradzić? Tak! Powodzi w Nysie można było zapobiec!...

O ile wylanie się rzeki Białej Głuchołaskiej było nie do zatrzymania, to woda z rzeki Nysa Kłodzka była do opanowania. Woda z Białej Głuchołaskiej niemal doszczętnie zdewastowała Głuchołazy, dotarła do nas i zalała mieszkańców wielu sołectw i dzielnicy „Zamłynie”.

Sytuacja z rzeką Nysa Kłodzka, która zniszczyła Kłodzko, Stronie Śląskie i Lądek Zdrój, była zgoła inna. Pusty zbiornik Otmuchowski, po pęknięciu tamy w Stroniu Śląskim i na zbiorniku Topola, przejął niemal cały impet wody z Nysy Kłodzkiej.  Wyremontowany zbiornik w Nysie wraz z wzmocnionym korytem rzeki, powinny być dla nas – mieszkańców Nysy, gwarancją bezpieczeństwa.

Dlaczego, pomimo tego, że nasz zbiornik został wyremontowany, i w czasie ostatniej powodzi NIGDY nie był pełny, Nysa została zalana?

W dniu, w którym Nysa Kłodzka wdarła się do Nysy otrzymaliśmy zapewnienia od zarządu wód polskich we Wrocławiu o utrzymaniu zrzutu z tamy na bezpiecznym poziomie 600 metrów sześciennych na sekundę. Przy utrzymaniu takiej ilości spuszczanej wody nie było żadnego ryzyka aby woda wdarła się do miasta. Sytuacja była stabilna. Mieszkańcy byli bezpieczni.

Niestety kilka godzin później, bez żadnej konsultacji z nami, bez podania przyczyny i bez wcześniejszego poinformowania, zrzut został zwiększony (przez wrocławskie wody polskie) do poziomu 1000 metrów sześciennych na sekundę! Zwiększony zrzut oznaczał wylanie rzeki poza koryto i stopniowe zalewanie naszego miasta. Zaczęła się powódź. Zalany został szpital, szkoły, przedszkola, firmy, mieszkania, instytucje.

Co najgorsze, ten ogromny zrzut wody z tamy spowodował pojawienie się wyrwy w wale rzeki, która stała się dla nas kolejnym, ogromnym zagrożeniem.

„Wrocławskie wody polskie” milczały i nie reagowały na nasze błagania o zmniejszenie wypływu wody z tamy. Zmniejszenie stanu wody było niezbędne po to aby odpowiedni sprzęt mógł wjechać na niebezpieczny teren i zasypać bardzo groźną wyrwę. Do Nysy przyleciały dwa śmigłowce, które mogły zrzucać ogromne worki z piaskiem. To była jedna z niewielu szans na choćby czasowe załatanie wyrwy. Po kilku kursach okazało się jednak, że śmigłowce pracujące w Nysie, mogą pracować tylko w… dzień. Przed zmrokiem od nas odleciały.

Sytuacja stawała się krytyczna. Nie znając skali dramatu wynikającego z wdarcia się rzeki poprzez wyrwę, zarządziłem całkowitą ewakuację. W Nysie wybuchła panika i ludzie masowo zaczęli ratować swoje rodziny.

Tego dnia wieczorem miałem możliwość bezpośredniego wystąpienia w TV Polsat. Powiedziałem, że nie ma wyjścia, musimy, jako mieszkańcy stworzyć łańcuch ludzi i podając sobie z rąk do rąk worki z piasku, zasypać wyrwę. Jednak przy zrzucie wody wynoszącym 1000 metrów na sekundę byłoby to niezwykle ryzykowne.

Woda dotykałaby niemal stóp ludzi ratujących swoje miasto. Mogłoby dojść do wielu tragedii. W naszym sztabie kryzysowym , który dzień i noc pracował w budynkach służby celno – skarbowej, rozpoczęły się dramatyczne chwile. Chwile, w których walczyliśmy o obniżenie zrzutu do 800 metrów sześciennych na sekundę czyli do poziomu, który gwarantował bezpieczeństwo ludzi na wale. Ludziom w sztabie puszczały nerwy. Sztab to kilkanaście osób. Fachowcy z wielu dziedzin i eksperci „na telefonie”. Wśród nas byli też pracownicy wód polskich z Nysy. Świetni fachowcy i ludzie, którzy wraz z nami walczyli o ocalenie miasta. Niestety bezradni wobec decyzji zwierzchników. Emocje były na najwyższym poziomie. Liczyła się każda sekunda. Krzyki błagające, przeplatane z krzykami żądającymi ograniczenia zrzutu z tamy trafiały w próżnię.

Byliśmy bezradni. I to bolało najbardziej. Nasze miasto, nasi mieszkańcy, a o ich losie decydują wyłącznie ludzie z… Wrocławia. W ostatniej chwili pomógł nam Szef MSWiA Tomasz Siemoniak, który cały czas miał z nami kontakt i który wręcz wymusił zmniejszenie zrzutu wody do 800 metrów sześciennych. Jednocześnie pomoc zaoferował Premier Kosiniak – Kamysz, który skierował do nas śmigłowce mogące operować w nocy. Mieszkańcy ruszyli na wały. Wszyscy. Mali, duzi, kobiety, mężczyźni. Tysiące ludzi, setki aut, dziesiątki tysięcy worków. Wszyscy chcieliśmy ratować naszą Nysę. Akcja z łańcuchem ludzi ratujących swoje miasto odbiła się ogromnym echem w mediach z całego świata. Obraz tego co się dzieje był transmitowany w wielu telewizjach. Cały świat trzymał za nas kciuki. To te obrazy sprawiły, że już nikomu z wrocławskich wód polskich nie przyszło do głowy podwyższanie zrzutu do 1000 metrów. Nysa była uratowana…

Opisałem w skrócie wszystko to co działo się w czasie powodzi. Wszystkie moje komunikaty zamieszczane głównie na Facebooku były komunikatami ogłaszanymi w czasie rzeczywistym, opartymi o wiarygodne dane.

Nie wchodziłem w dyskusje bo nie było na nie po prostu czasu. Z mojego otoczenia dobiegały mnie opinie na temat ogromnego poziomu dezinformacji.

O zaminowaniu tamy, śluzy, czy batalionie saperów z Brzegu, przygotowanych do wysadzenia w powietrze zbiornika. Bolało, że część osób, która powinna w takich momentach kierować się rozsądkiem i umiarem, kierowała się jedynie zdobyciem i zwiększeniem popularności w Internecie. Oczywiście powódź to dramat wielu ludzi. W dramacie ludzkim bardzo łatwo ferować wyroki i podsycać niezdrowe emocje.

Mam nadzieję, że doświadczenie powodzi sprawi, że będziemy jeszcze silniejsi jako mieszkańcy. Ufam, że dojdzie do zmian w procedurach zrzutu wody w czasie kataklizmu, bo obecna formuła, w której o losie Nysy decyduje wyłącznie instytucja z Wrocławia jest nie do przyjęcia i jest niedopuszczalna.

Jestem przekonany, że Nysa, podobnie jak Opole i Wrocław, mogła być miastem bez jakiejkolwiek powodzi.
Zadaję sobie pytanie czy mogłem / mogliśmy zrobić coś więcej, inaczej lub lepiej? Na pewno tak. Teraz jestem „bogatszy” o doświadczenie, które na trwałe wpisze się nam wszystkim w pamięć.

Wiem, że mieszkańcom brakowało regularnego i bezpośredniego przekazu, który w sposób wiarygodny informowałby o zagrożeniu i dementował pojawiające się plotki. Moje komunikaty w mediach społecznościowych opierałem na oficjalnych danych, które niestety bardzo często były zmieniane. To mogło sprawiać wrażenie chaosu.

Powinniśmy odstąpić od używania syren alarmowych, które budziły grozę i nie dla wszystkich było jasne po co są włączane i co komunikują. Komunikaty głosowe są o wiele bardziej konkretne i to na nich (w przyszłości - oby nigdy nie było już potrzeby ich używania!) będziemy się opierać. Musi powstać gminny radiowęzeł, słyszalny w każdym zakątku naszej gminy. Przygotujemy i wdrożymy taki system. W oparciu o Ochotnicze Straże Pożarne bardzo mocno wzmocnimy nasz gminny system bezpieczeństwa i zrobimy wszystko, aby jak najszybciej ruszyła budowa kanału ulgi. Powódź sprawiła, że w Nysie na pewno powstanie stała baza żołnierzy WOT. Patrząc na ich ofiarność i zaangażowanie w pomoc ludziom chyba wszyscy oceniamy to jako wielką potrzebę.

Jeśli moja postawa w czasie powodzi Was zawiodła, to przyjmijcie proszę moje przeprosiny. Jeśli ktoś uważa, że można to było zrobić inaczej lub lepiej – to zapewne ma rację. Ale wszystko co zrobiliśmy, każda nasza decyzja była podejmowana w najlepszej wierze, z poczuciem i przekonaniem, że robimy wszystko co w naszej mocy. Wraz ze swoim zespołem za wszelką cenę chcieliśmy zatrzymać lub maksymalnie ograniczyć wielkość powodzi i skalę potencjalnych zniszczeń. W dużej mierze to się udało. Nasze działania oraz ogromne zaangażowanie mieszkańców w bezpośrednie ratowanie naszego miasta przyniosły skutek. Udało się uniknąć znacznie większej katastrofy. Jednak setki rodzin przeżyło dramatyczne chwile i potrzebuje wsparcia. Robimy obecnie wszystko, aby najbardziej poszkodowane rodziny jak najszybciej otrzymały pomoc.

Z całego serca dziękuję mieszkańcom Nysy i lokalnym liderom, którzy zorganizowali pomoc w najtrudniejszych chwilach. Dziękuję służbom mundurowym, wojsku, żołnierzom WOT, strażakom zawodowcom i ochotnikom z OSP, policji, służbom medycznym, samorządom z całej Polski i Europy. Dziękuję wszystkim, którzy walczyli o bezpieczeństwo mieszkańców naszej Gminy.

Burmistrz Nysy – Kordian Kolbiarz

© 2005-2024 Nasza Nysa. Designed By JoomShaper